Lot nad kukułczym gniazdem – spektakl Krzysztofa Babickiego

Lot nad kukułczym gniazdem (plakat)
Lot nad kukułczym gniazdem (plakat)

Kiedy McMurphy trafia do szpitala psychiatrycznego traktuje to jak niezłą zabawę. Każdy sposób jest dobry żeby wykiwać sędziego i wymigać się od kary. Wariaci nie wydają się specjalnie groźni, łatwo ich ograć, lekarz to swój chłop, więc wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze.

Tymczasem pozostali pensjonariusze ujawniają kolejne niebezpieczeństwa jakie czyhają na nieświadomego zagrożenia przestępcę i wolnego ptaka. Zaczyna już mu coś świtać, ale opóźniając ucieczkę coraz bardziej naraża się na niebezpieczeństwo.

Organizacja szpitala może uśpić czujność. Rządzi rada pacjentów, i to pacjenci za pomocą głosowania podejmują decyzje, z czego oczywiście McMurphy skwapliwie korzysta, aby osiągnąć swój cel. Szybko się jednak przekonuje, że demokracja jest chwiejna i pozorna, sterowana przez siostrę Ratched.

Konflikt z pielęgniarką przybiera z czasem na sile. Pozostali pacjenci obstawiają, czy uda się ją spacyfikować i kto ostatecznie będzie górą. Na każdy wybryk McMurphy’ego ma ona wcale nie gorszą odpowiedź.

Relacje pomiędzy pielęgniarzami a pacjentami przypominają tu czasem sceny z filmu Eksperyment, którego fabuła przygotowana była na podstawie przeprowadzonego przez Philipa Zimbardo eksperymentu więziennego z 1971 roku, a którego skutki wiele mówiły o ludzkiej psychice. Tu również widać wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji przez pielęgniarzy, których obowiązki czasem wcale się nie różnią od tych, które mają strażnicy więzienni.

O sile tego spektaklu stanowi współpraca z psychologiem. Jej rezultatem są wiarygodne sceny obrazujące skutki chorób i zaburzeń na jakie cierpią bohaterowie przedstawienia, a także wyraziste lecz nie nachalne przedstawienie objawów ich chorób. Szerzej pisze o tym Bartek w swojej recenzji.

Wydarzenia na scenie dążą w kierunku katastrofy. Większość z nas zna książkę i/lub film i wie jak to się zakończy. Zdrowy człowiek, może cwaniak, oszust i bumelant, ale nie ma stwierdzonej choroby psychicznej, zostaje zamieniony w niezdolne do samodzielnego życia warzywo. Został ukarany za niesubordynację, za kwestionowanie zasad, za niezależność myśli. Stało się to ponieważ jego kompani, mimo słuszności przekonań i sympatii, jaka się z czasem pojawia, nie są w stanie stanąć razem z nim przeciwko systemowi i samowładztwu oddziałowej. Boją się wolności, nie są w stanie jej przyjąć i wziąć odpowiedzialności za siebie i swoich bliskich, stanąć u boku człowieka nieidealnego (jak my wszyscy przecież), ale wolnego i działającego zgodnie ze swoją naturą i przekonaniami. A my jako widzowie/uczestnicy tych wydarzeń stajemy się współwinni tragedii.

W czasie trwania spektaklu nie mogłam się oprzeć przekonaniu, że sztuka ta odwzorowuje naszą sytuację polityczną. Nasza młoda, jeszcze nieopierzona demokracja, właśnie traci filary. Część z nas ma odwagę, aby zaprotestować i widzi w tym sens, jednak dopóki są to pojedyncze głosy, lub głosy pojedynczych grup, grozi nam to samo co McMurphy’emu. Wyjdziemy z tej imprezy pokonani, odarci z wolności i godności.

Twórcy przedstawienia bardzo sprytnie powiązali scenę z widownią. Chorzy nie raz sugerowali, że widzowie są członkami szpitalnej społeczności, że biorą udział w ich życiu. Idąc dalej tym tropem – my również mamy siostrę Ratched, która czuwa, żeby demokratyczna swawola nie wymknęła się spod kontroli.

Twórcy dają do zrozumienia, że chcąc osiągnąć cel lepiej się zjednoczyć, bo tylko wtedy system może się ugiąć. Strażnicy systemu za nic mają ekspertów, realizują swoją wizję, nie bacząc na koszty i efekty. Mają swoją interpretację faktów, swoją ideologię, w imię której poświęcą życie ludzkie. Celem twórców jest, być może, zasianie chęci działania, pokazanie, że siedząc i nic nie robiąc do żadnych zmian nie doprowadzimy, a jedynie do tragedii. Widz dostaje dawkę takiego niepokoju i wychodzi z nią w świat, do swoich zajęć, ale będzie o tym myślał i zdecyduje, czy jest w duszy człowiekiem wolnym, czy też potrzebuje siostry Ratchet, żeby ujęła jego życie w ramy. Pod tym względem (zresztą pod wieloma innymi też) Lot nad kukułczym gniazdem znacznie przerasta Przedwiośnie, w którym dość nachalnie umieszczono niemal odezwę do narodu, a czas na tę realizację nie mógł być lepszy.

Wszystkie role w tym spektaklu wydają mi się wymagające. To niełatwe zagrać ludzi dotkniętych chorobą psychiczną, kiedy samemu nigdy nie miało się tego problemu. Trudno sobie wyobrazić co czuje człowiek ze zwichrowaną psychiką, co myśli, trudno odtworzyć jego zachowanie, kiedy nie zna się tych uczuć i myśli. Trudno też postawić się w sytuacji osoby zdrowej, pewnej siebie, kiedy musi radzić sobie z odmiennościami, których nie zna. Specjalne wielkie brawa należą się szczególnie Piotrowi Michalskiemu i Grzegorzowi Wolfowi za role McMurphiego i Wodza Bromdena.

Scenariusz: Dale Wasserman na podstawie książki Kena Kesey’a
Reżyseria: Krzysztof Babicki
Scenografia: Marek Braun, Hanna Szymczak
Muzyka: Marek Kuczyński
Kostiumy: Hanna Szymczak
Światło: Marek Perkowski
Asystent reżysera: Maciej Wizner
Producent: Ewa Wojciechowska-Chodorek
Sufler: Ewa Gawron
Inspicjent: Maciej Sykała

Obsada:

Grzegorz Wolf jako Wódz Bromden
Maciej Sykała jako Pielęgniarz Warren
Dorota Lulka jako Siostra Ratched
Marta Kadłub jako Siostra Flinn
Dariusz Szymaniak jako Dale Harding
Szymon Sędrowski jako Billy Bibbit
Bogdan Smagacki jako Scanlon
Mariusz Żarnecki jako Cheswick
Maciej Wizner jako Martini
Rafał Kowal jako Ruckly
Leon Krzycki jako Matterson
Piotr Michalski jako Randle Patrick McMurphy
Eugeniusz Krzysztof Kujawski jako Doktor Spivey
Monika Babicka jako Candy Starr
Agnieszka Bała jako Sandra

Dodaj komentarz