Chłopi Władysława Reymonta to powieść znana, choć nie przez wszystkich lubiana. Czytałam ją na tyle dawno, żeby szczegółów już nie pamiętać. Nieco lepiej pamiętam film z 1973 roku z Emilią Krakowską w roli Jagny. Czasem mam ochotę odświeżyć sobie książkę, ale tyle jest nowych rzeczy do przeczytania, że na powroty jakoś nie mogę się zdecydować. Okazja do przypomnienia sobie Chłopów nadarzyła się jednak zupełnie niespodziewanie i z zupełnie innej strony. Teatr Muzyczny w Gdyni wystawił musical w reżyserii Wojciecha Kościelniaka.
Większość z Was pewnie pamięta akcję, przypomnę tylko ogólnie: Boryna, najbogatszy we wsi chłop, po śmierci żony postanawia poszukać sobie nowej połowicy. Jego wybór pana na Jagnę. Idą swaty, przepijanie, zaręczyny. Dominikowa, matka Jagny, targuje się twardo, chce, aby jej córka była zabezpieczona z każdej strony. Ale z czasem okazuje się, że małżeństwo z Boryną nie jest tym, co by Jagnę zadowalało. Narzeka na swój los, nienawidzi męża, spogląda za innymi. W międzyczasie Boryna zostaje ranny w potyczce z ludźmi dworu. Jagna nie zamierza się nim opiekować. Do łask wraca żona Antka, syna Boryny. Boryna w końcu umiera, ale jeszcze dobrze nie zesztywniał, kiedy pojawiają się amatorzy podziału majątku.
Równolegle możemy podglądać losy rodziny Antka i jego żony Hanki. Antek próbuje przekonać ojca, że już czas, żeby podzielił ziemię i pozwolił mu iść na swoje. Ale ambicja go zżera i stawia żądania, co Borynę doprowadza do pasji. Ostatecznie kłócą się i młodzi wyprowadzają się z chałupy. Dopiero, kiedy Antek dowiaduje się, że to leśniczy postrzelił ojca, stare nieporozumienia odkłada i postanawia go pomścić.
Ludzie we wsi obwiniają Jagnę o nieszczęścia Antka i jego żony, o flirty i romanse z mężczyznami, zazdroszczą również pozycji, jaką zdobyła dzięki małżeństwu i urody. Po śmierci Boryny następuje ta słynna scena z wywiezieniem Jagny za wieś.
To pamiętamy. Mnie jednak zawsze zastanawiało: dlaczego do tych nieszczęść w ogóle doszło? Czy Jagna była zła? Czy wieś była zła? Czy Boryna był zły? Po wyjściu z teatru szukałam wskazówek.
Jagna, w odpowiedzi na pytanie matki, czy zgadza się iść za Borynę odpowiada, że jej wszystko jedno. Potem narzeka na swój los w małżeństwie, że nigdzie nie była, nic nie widziała. A kiedy Jasiek, syn ministranta, pokazuje jej książkę podróżniczą, ogląda ją z zachwytem i niedowierzaniem. Wygląda więc na to, że we wsi Jagna nie mogła otrzymać tego, czego potrzebowała. Nie mogła zaspokoić ciekawości świata, nie mogła zdobywać wiedzy. Czy w takim razie ważne było za kogo wyjdzie? Gdyby urodziła się w innych czasach, np. naszych, najlepiej w mieście, mogłaby poznawać świat do woli, jeśli nie bezpośrednio to przez internet. Wiedza, przy odrobinie dobrych chęci, jest dziś na wyciągnięcie ręki, a w razie, gdyby nie układało jej się życie z mężem, mogłaby się rozwieść. Zresztą i na życie nieustabilizowane patrzy się dziś inaczej niż kiedyś. Tymczasem urodziła się na dziewiętnastowiecznej wsi, gdzie role rozdają rodzice, gdzie wszystko jest uświęcone tradycją i prawem, które jednak równiejsze jest dla bogatszych i możniejszych, i gdzie pieczę nad wszystkim trzyma ksiądz.
Ksiądz jest tu postacią bardzo znamienną. Przyjmowany we dworze, mieszkający „na pokojach”, uważany jest za kogoś lepszego, kogoś, do kogo należy część władzy. Jego słowo jest niczym rozkaz, jednak korzysta z tego wtedy, kiedy ma uzyskać korzyść. Kiedy Kuba nielegalnie poluje na gęsi dla księdza, to ksiądz przyjmuje te gęsi bez zastrzeżeń. Chociaż kradzież powinien potępić, namawia do niej. Kiedy natomiast wieś chce po swojemu ukarać Jagnę, oznajmia, że wyjeżdża na cały dzień. Umywa ręce jak Piłat.
Wieś myśli bardzo prostymi kategoriami. Najważniejsza jest ziemia. Każdy pilnuje swojego interesu. Niekiedy posuwa się i do czynów niecnych, byle korzyść osiągnąć. Po śmierci Boryny tak właśnie zachowuje się kowal, który podsłuchuje, gdzie Boryna trzyma pieniądze i stara się je wykraść po cichu. Każde spotkanie kobiet czy mężczyzn to okazja do plotek i szczucia jednych na drugich. Ale mimo wszystko, w obliczu wspólnego problemu, wieś to monolit, występująca wspólnie i mówiąca jednym głosem.
Jak w tym wszystkim wygląda Jagna? Ładna, niegłupia dziewczyna, pomaga kiedy trzeba, sympatyczna, w plotkach nie bierze udziału, nikogo nie próbuje oszukać. Na tle tych wszystkich wiejskich rozgrywek wygląda jak anioł. Ma jednak słabość do mężczyzn, co zresztą matce przyznaje. Jednak, czy musiałaby się rozglądać, gdyby mąż był jej miły i gdyby mogła w jakiś sposób poznawać świat? Chyba nie. Wygląda więc na to, że cała tragedia Jagny bierze się stąd, że trafiła nie w takie otoczenie, jakie byłoby najlepsze dla jej rozwoju.
W spektaklu pojawiała się postać anioła. Brudny, z poszarpanymi skrzydłami, zaniedbany. Jakby był wyrazem tej bitwy o majątek, gdzie o sprawach ducha nikt już nie pamięta, oprócz Kuby, biednego parobka.
Spektakl był zagrany, zaśpiewany i zatańczony rewelacyjnie. W scenach grupowych brali udział wszyscy aktorzy teatru. Scenografia nieprzeładowana, dobrze oddawała klimat wsi, czasem zaskakiwała pomysłami. Był i dziad, który odwiedza chałupy i wygłasza sentencje podsumowujące wydarzenia na scenie. Największe wrażenie zrobiła na mnie rola Jagny i Kuby. Obie postaci tragiczne, nieszczęśliwe, obie role bardzo wymagające.
Ogólnie bardzo bardzo mi się spektakl podobał. Zastanawiam się czy to dlatego, że książka dobra czy też dlatego, że przemawia do mnie wykonanie śpiewane i tańczone, w dodatku świetnie przygotowane. Najpewniej wszystko to miało znaczenie.
Na koniec spójrzcie na powitanie Emilii Krakowskiej na scenie (poniżej), spójrzcie na kilka zdjęć, oraz poczytajcie recenzję spektaklu.
Bardzo interesujące podejście do tematu. Nawet nie pomyślałam o spektaklu. Sama teraz wracam do lektury „Chłopów” i pisałam o I tomie u siebie na blogu: http://goo.gl/9lAUG8
Dla mnie to powieść, w której udało się zamknąć historię i tradycję polskiej wsi, która z roku na rok zamiera.
Książka też mi się podobała, ale czytałam już dawno temu, może jeszcze kiedyś powtórzę :). To przedstawienie na pewno warto zobaczyć, ale gdybyś miała okazję zobaczyć inne przedstawienie, to też dobry pomysł. Za każdym razem jestem zadowolona :).