Heywood Floyd, mimo podeszłego wieku, zostaje członkiem wyprawy badawczej na Kometę Halleya, która po 75 latach znowu zawitała w okolice Ziemi. Przygotowania i podróż statkiem kosmicznym o dumnej nazwie Wszechświat przebiega bez problemów. O niewygodach z pierwszych lat podróży kosmicznych można zapomnieć. Teraz wyprawa w Kosmos jest jak wycieczka turystyczna. Co prawda z zachowaniem wszelkiej ostrożności ale członkowie wyprawy mogą sobie nawet pozwolić na chodzenie po komecie, podziwianie gejzerów i zwiedzanie jaskiń.
Równolegle do wyprawy w drugą część Układu Słonecznego, w kierunku Ganimedesa i Europy, przygotowuje się bliźniaczy statek kosmiczny – Galaktyka. Zabiera on ze sobą sprzęt badawczy i naukowców, ponieważ planowane są po drodze badania. Niespodziewanie okazuje się, że na statku jest porywacz. Pilot zostaje zmuszony do posadzenia statku na zakazanej Europie. Jaki motyw ma porywacz?
Kolejny tom Odysei kosmicznej i kolejny schodek w dół w ocenie. Mimo soczystych opisów przez sporą część książki nieco się wynudziłam. Clarke nie wykorzystał możliwości wprowadzenia adrenaliny, a okazje miał i to niejedną. Książkę ratuje nieco bardzo konkretny, zwięzły i obrazowy styl autora, ładne, plastyczne opisy zjawisk w kosmosie i popisowa scena mycia statku kosmicznego.
Wydawnictwo: Świat Książki, 1995 Tłumaczenie: Jędrzej Polak Liczba stron: 207 Forma wydania: papierowa Moja ocena: 4/6