Jakub Zimny, czekając na pierwszy lot dreamlinera, nie spodziewa się, że ten dzień będzie dla niego ważny. Poznana przypadkiem dziewczyna, Rosa Friedman, wniesie w jego życie sensację i niebezpieczeństwo. Nie jest bowiem niepozorną dziennikarką, a wyszkoloną w Szwecji hakerką i byłą pracownicą służb specjalnych. Lot z dziennikarzami jest dla niej świetną przykrywką, przynajmniej na jakiś czas. Jednym słowem Zimny wdepnął w aferę.
Rosa ma swój własny kodeks postępowania. Jeśli jej ktoś podpadnie, to może być pewien, że kara go nie minie, jeśli jednak ktoś jest przyjacielem, może liczyć na jej pomoc w każdej sytuacji. Sven jest w tej dobrej sytuacji, że jest przyjacielem. Przejęty śmiercią polskiego dziennikarza, który wysłał mu artykuł do publikacji, jedzie do Polski, żeby zbadać sprawę na miejscu. Czy to możliwe, że znany biznesmen doprowadził do śmierci dziennikarza? Czy to możliwe, że powodem są ciemne interesy? Sven jednak niewiele zdąży się dowiedzieć, ponieważ ginie w ataku terrorystycznym.
Podobnie jak w Wyroku, Zielke wykorzystuje tu bieżące wydarzenia, afery (np. nawiązuje do Amber Gold) i znane mu powiązania, żeby skonstruować sensacyjną akcję pełną zależności świata biznesu, mediów służb. Świat opisany przez autora przeraża, uzmysławia bowiem, jak niewiele z prawdziwych wydarzeń i akcji dociera do statystycznego Polaka. Za kulisami często toczą się wojny, a komunikaty w prasie mówią zaledwie o incydentach albo przypadkowych zdarzeniach.
Na toczącą się w Polsce akcję nakładają się wątki prowadzone przez Rose w Wielkiej Brytanii. To sprawy o sporym rozmachu, choć prowadzone przez jedną, wydawałoby się słabą osóbkę. Ta komplikacja wprowadza urozmaicenie, dzięki któremu czytelnik nie nudzi się polską degrengoladą, ma za to kilka fajnie poprowadzonych wydarzeń. Autor dość wyraźnie nawiązuje do Millenium Larssona, a dzięki postaci Rose jest to szczególnie widoczne.
Jeśli porównać książkę Człowiek, który musiał umrzeć z Wyrokiem, okaże się, że autor trochę odpuścił. Podczas gdy Wyrok sprawia wrażenie dobrze opracowanej historii sensacyjnej opartej na rzeczywistych wydarzeniach, ale nie mówiącej wprost i bezpośrednio o opisywanych realiach (poza nielicznymi fragmentami), Człowiek… w sporej części opiera się na ogólnikach powtarzanych czytelnikowi wprost. Przy okazji zetknięcia się przedstawicieli dwóch krajów – Szwecji i Polski, Zielke ustami Zimnego, ale i innych bohaterów powtarza wielokrotnie, jak to u nas tragicznie, jak to służby, biznes i media są powiązane, że nie ma u nas miejsca na prawdę. Może i jest tak, jak mówi Zielke, ale wystarczyło by mi, gdyby wynikało to z akcji, z drobnych insynuacji, gestów, półsłówek, tymczasem bohaterowie kilkakrotnie w rozmowie wywalają czytelnikowi kawę na ławę.
Jeśli więc czytelnik zniesie te wynurzenia o kondycji państwa czynione bardzo wprost, to będzie miał kawał dobrej sensacji. Jeśli jednak ma już dość powtarzania jak to u nas jest źle, to zakończy lekturę pełen frustracji. Mnie książka dość mocno wciągnęła, mimo, że sprawia wrażenie nieco słabszej od Wyroku. Autor zajął się zupełnie innym wycinkiem gospodarki, a wykorzystując głośne afery, pozwala na umiejscowienie przedstawionych w książce wydarzeń w czasie i przestrzeni.
Ciekawa jestem kolejnych książek autora, tych, które napisze w przyszłości, a których akcja będzie się toczyć za rządów obecnej świeżo wybranej ekipy. Zarówno Wyrok, jak i Człowiek, który musiał umrzeć, to czasy rządów poprzedniej władzy.
Wydawnictwo Czarna Owca, 2015
Forma wydania: ebook
Liczba stron (papier): 600
Moja ocena: 4,5/6