Gaumardżos! Opowieści z Gruzji – Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller

Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller - Gaumardżos! (okładka)
Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller – Gaumardżos! (okładka)

Wydawnictwo: Świat Książki, 2011
Forma wydania: audiobook
Liczba stron (papier): 420
Moja ocena: 4,5/6
rating stars 4,5

 

Gaumardżos znaczy zwycięstwo i tego właśnie życzą sobie uczestnicy supry, czyli biesiady. Toast ten stał się tytułem tej książki być może dlatego, że dobrze oddaje charakter Gruzinów, przynajmniej w przekazie Państwa Mellerów.

Gaumardżos to zbiór reportaży i opowieści o pobycie w Gruzji autorów. Część jest pogodna, pełna biesiad, przepijania, ryzykownych eskapad górskimi serpentynami, ale stopniowo coraz częściej pojawiają się widma wojny i okresu rządów komunistycznych.

Pierwsze dni pobytu Marcina Mellera w Gruzji, bo on tam dotarł pierwszy, jako dziennikarz Polityki, zaowocowały serdecznymi przyjaźniami pielęgnowanymi przez lata. Autorzy opisują współczesnych Gruzinów jako ludzi serdecznych, gościnnych, dumnych, niepunktualnych, na bakier z zasadami bezpieczeństwa, brawurowych. Kontakt z rodziną i przyjaciółmi jest dla nich najważniejszy i dla tych relacji potrafią zrobić wiele.

Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller mówią o sobie że są zaczadzeni Gruzją. Są pod wrażeniem gościnności i bezpośredniości ludzi a także piękna kraju. Widać to w każdym rozdziale. Wydaje się że to raczej opowieści o osobistych relacjach z krajem, przeplatane reportażowymi wstawkami, a nie typowy reportaż.

Autorzy swoje historie opowiadają na zmianę. Opowieści o spotkaniach, suprach,  muzyce gruzińskiej przeplatają się z reportażami wojennymi i historycznymi. Sprawia to wrażenie chaosu, ale takie ciągłe zróżnicowanie tematów sprawia że się nie zdążymy znudzić jednym a już jest coś innego.

Autorzy opowiadają o różnych aspektach swojego pobytu w Gruzji, o różnych problemach i spostrzeżeniach. Dość dużo miejsca poświęcili kobietom. Czują się one równoprawnymi obywatelkami, choć na zdjęciach widać tylko ucztujących mężczyzn (w audiobooku ich oczywiście nie było, obejrzałam na stronie książki). Kobiety przedstawione są jako świetne organizatorki, jako silne, odważne i przedsiębiorcze obywatelki. W sytuacjach kryzysowych to one brały sprawy w swoje ręce. Kojarzy mi się ten opis z zupełnie innym reportażem Nocni wędrowcy z dalekiego afrykańskiego kraju – Ugandy. Tam, podobnie jak w Gruzji, podczas wojny, kiedy ciężko zaspokoić nawet podstawowe potrzeby, to kobiety utrzymywały rodziny, mężczyźni opuścili ręce, nie byli w stanie działać.

W trakcie czytania przyszło mi do głowy trochę skojarzeń z Polską i trochę żalu, że nie jesteśmy tak dumni z naszej kultury jak Gruzini. Że nie wychowuje się u nas dzieci w przekonaniu, że nasza kultura jest nie gorsza niż inne i że warto ją znać i chwalić się nią.

Słuchałam audiobooka, nie dane mi więc było zachwycać się jakością wydania, a podobno robi wrażenie. Początek czyta Marcin Meller a dalsze rozdziały jego żona, i wyszło to całkiem fajnie. Gdyby jednak każde z autorów czytało rozdział pisany ze swojego punktu widzenia, bardzo ułatwiłoby to orientację w tekście. Nie wiem jak to zostało rozwiązane z wydaniu papierowym, w audiobooku czasem dopiero po jakimś czasie orientowałam się, że bohaterem rozdziału jest ktoś inny. Wyszłoby to też bardziej naturalnie.

Dodaj komentarz