Zbuntowani marynarze z HMS Bounty schronili się na wyspie Pitcairn przed karą śmierci, jaka czekałaby ich niechybnie po powrocie do macierzystego portu. Jednak już początek życia w raju, jakim może się wydawać wyspa na Pacyfiku naznaczony był przemocą.
O tej niewielkiej wyspie słyszeli najpewniej głównie filateliści i postcrosserzy, dla których znaczek i kartka z wyspy to rarytas, albo miłośnicy historii morskich podbojów. Dla większości osób jest to terra incognita. Maciej Wasielewski zdejmuje zasłonę niewiedzy, jednak proponuje nam szybką naukę historii wyspy za pomocą trudnych do przełknięcia faktów.
Przedstawiona przez Wasielewskiego wyspa otoczona jest oceanem, przetaczają się nad nią wichury, a mimo to panuje na niej przytłaczająca, ponura atmosfera. O szczegółach wydarzeń informuje nas po kawałku, i z tych cząstek musimy poskładać sobie obraz cierpienia i niesprawiedliwości.
Niewielka wyspa jest domem niewielu ludzi, którzy żyjąc obok siebie, wiedzą o sobie wszystko, pomagają z wyrachowania i szkodzą z zemsty. Tym bardziej tragiczny jest fakt, że kolejne przypadki przemocy seksualnej przeciwko kobietom nie doczekały się finału w sądzie do czasu kiedy sprawą zainteresowały się władze z zewnątrz. Paradoksem całej historii jest fakt, że ofiary żyją obok oprawców, społeczność wini ofiary, sprawcy czują się pokrzywdzeni, społeczeństwo trzyma stronę sprawców, a współczesne matki pamiętając niedawne historie nadal martwią się o swoje dzieci.
Członkowie społeczności chronią swoją wspólnotę. Nie mówią o gwałtach, ani o procesie, który potem nastąpił. Wyspiarze choć podzieleni, na zewnątrz zachowują jedność, pokazują turystom tylko to, co chcą pokazać. Wasielewskiemu udaje się wniknąć w te ukryte sprawy i zastanawia się nad powodami niedawnych tragedii. Trudno jest zrozumieć, wytłumaczyć sobie zachowanie mieszkańców wyspy, kiedy jest się tam tylko chwilę. My możemy wyjechać, oni skazani są na siebie, cokolwiek się stanie.
Zebranie materiałów do książki wymagało od autora odwagi. Wstęp na wyspę jest utrudniony. Dziennikarzom w ogóle odmawia się prawa wjazdu. Wasielewskiemu się udało, ale doświadczył wielu oznak wrogości i nieufności ze strony mieszkańców. O swoim pobycie na wyspie, o zbieraniu materiałów do reportażu opowiada w wywiadzie zamieszczonym w Wysokich Obcasach. Warto się z nim zapoznać.
Wydawnictwo Czarne, 2013
Forma wydania: papierowa
Liczba stron: 168
Moja ocena: 5/6