Pan Teodor jest wieloletnim znajomym Joanny z wyścigów. Mają swoje tajemnice i wspólne sprawy, ufają sobie i cenią się wzajemnie. Spokój wzajemnych relacji burzy trup znanego polityka, zamieszanego w ciemne interesy, leżący na podłodze w mieszkaniu Pana Tadeusza.
Dochodzenie prowadzi Robert Górski, którego burzliwe losy autorka z grubsza opisuje, i który wyrasta w jej opowieści na niezłomnego bohatera wśród małości Wszechświata.
Oprócz morderstwa znanego polityka mamy w tej historii i inne trupy. Wszystkie one w jakiś sposób wiążą się z elitami władzy, wszystkie one obciążają odpowiedzialnością za degrengoladę państwa elity rządzące. Obraz Polski w tej powieści przedstawia się jeszcze gorzej niż można to sobie wyobrazić. Joanna ukuła na potrzebę radzenia sobie z tą przykrą rzeczywistością termin „terror indywidualny”, którego z lubością używa.
Joanna staje się obserwatorem, skrzynką kontaktową i wreszcie mózgiem operacji związanych ze śledztwem. Chaos jednak wszystko pogrąża. Główne wątki poprzeplatane są paplaniną i bezsensownym miotaniem się, a bohaterowie robią uniki i jeżdżą w te i we wte.
Książką jestem ogólnie zawiedziona. Mimo, że pojawiły się wiele obiecujące wątki, autorka zmarnowała ich potencjał zalewając je morzem bzdurnych dialogów, które prawdopodobnie miały być zabawne. Dodatkowo czarno-biały obraz Polski, gdzie mieszka kilka uczciwych, niezłomnych osób, a poza tym jest morze korupcji i prywatnych ciemnych interesów, nie przekonuje mnie, a wręcz odstręcza. Idealna biel i czerń to w przyrodzie rzadkość. Świat składa się z odcieni szarości i tego mi brakowało.
Wydawnictwo Klin, 2010
Forma wydania: papierowa
Liczba stron: 350
Moja ocena: 3/6