Pan od seksu – Zbigniew Lew-Starowicz

Zbigniew Lew-Starowicz - Pan pd seksu (okładka)
Zbigniew Lew-Starowicz – Pan pd seksu (okładka)
Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK, 2013
Liczba stron (papier): 240
Forma wydania: ebook
Moja ocena: 4,5/6
rating stars 4,5
  

Zbigniew Lew-Starowicz to lekarz seksuolog, który brał udział w wielu programach i wywiadach na temat seksu, i stąd go pamiętam. Pan od seksu to jego autobiografia.

Starowicz, jakiego pamiętam z programów telewizyjnych, to człowiek dowcipny, ale taktowny. Książka to potwierdza. Cały ten tekst przepojony jest szacunkiem do pacjenta i w ogóle do ludzi. Postępowanie autora jako lekarza pozostaje zawsze pod znakiem etyki i dbałości o dobro pacjenta. Zaangażowanie w wystąpienia telewizyjne i spotkania z ludźmi w terenie to wyraz jego zaangażowania w propagowanie wiedzy o seksie. Leczenie różnych chorób i wiedza o nich ewoluowały. Starowicz wspomina również o zmianach jakie zaszły w związku z tym w jego branży. Przekładało się to także na zmianę traktowania i leczenia jego pacjentów.

Wielokrotnie autor wspomina, że jest człowiekiem wierzącym. Próbował żyć w zgodzie ze swoimi zasadami, choć było to trudne w czasach jego młodości, kiedy był lekarzem wojskowym i chodził w mundurze. Autor bardzo lubi wojsko i wspomina z nostalgią minione lata, nigdy jednak nie dopuścił, aby fakt noszenia munduru wpłynął na jego przekonania. Brał czynny udział w życiu kościoła niezależnie od stanowiska przełożonych, przez co miewał nieprzyjemności. Starał się też nie narzucać swojego światopoglądu pacjentom. Autor pisze:

Żaden polski seksuolog nie leczy dzisiaj z homoseksualizmu. Jest ich teraz w Polsce stu siedemdziesięciu, w tym kilku głęboko religijnych, ale nie uzewnętrzniają swoich poglądów w sprawie homoseksualizmu.

Ciekawe, jak sytuacja przedstawia się dziś, kiedy część lekarzy podpisała słynną deklarację wiary, a być może z czasem podpisze ją więcej osób.

Jego otwarte wyznania dotyczące wiary przykleiły mu łatkę „katoseksuologa„. On sam mówi, że w zależności od tego na jaki temat i jakie poglądy wyrażał, atakowany był i przez prawą i przez lewą stronę sceny politycznej. Co ciekawe, przedstawiciele i prawej, i lewej strony licznie go odwiedzali jako pacjenci. Autor poczynił  ciekawe spostrzeżenia odnośnie polityków i ich problemów seksualnych:

Kiedy słyszę, że w sejmie ktoś krzyczy coś o seksie, chce czegoś zakazywać, karać i wsadzać do więzień, to nie mam wątpliwości. Moja wieloletnia praktyka wskazuje, że taki człowiek ma jakiś problem z seksem. Można mieć swoje poglądy i wyrazić je spokojnie – gdy jednak ktoś krzyczy, tupie nogą i chce zmusić resztę świata, żeby te poglądy podzielała, to taka postawa musi wynikać z problemu osobistego.

W mojm gabinecie równie często rozmawiam z przedstawicielami partii lewicowych, jak i tych bardziej na prawo. Politycy z opcji lewicowych są bardziej tolerancyjni i otwarci oraz liberalnie nastawieni do do spraw seksu. Jeśli ktoś wywodzi się z opcji lewicowej, to opinii publicznej nie zaskakuje, że zmienił żonę lub znalazł kochankę. Zdarza się. Jeśli jednak ktoś deklaruje konserwatywne poglądy, powtarza bez końca, że rodzina jest największą wartością, a potem się rozwiedzie i znajdzie sobie kochankę młodszą o połowę, to media będą wałkowały ten temat miesiącami. (…) Różnice te widzę wyraźnie, kiedy politycy występują w roli pajentów. Ci z lewej strony mają typowe kłopoty (problmy z erekcją czy wytryskiem), a jeśli przydarza im się trójkąt, to są po ludzku rozdarci i uwikłani, ale nie mają problemów światopoglądowych. Nie głoszą przecież w telewizji i na mównicy sejmowej, że zdrada czy rozwód to grzech i koniec świata, więc nie muszą żyć w poczuciu schizofrenii.

Natomiast prawicowcy zdecydowanie częściej mają obsesje. Głoszone poglądy wprost przekładają się na ich stosunek do seksu oraz oraz problemy z tą sferą życia. Ktoś na przykład ma wielką pokusę zdrady i jednocześnie bardzo silne hamulce, więc w efekcie zaczyna wpadać w obsesję, bo w jego głowie roi się od sprzecznych myśli. Często zdarza się też, że mają tendencje sadomasochistyczne.

Odniosłam wrażenie, że autor niezbyt chętnie mówi o sobie. Przedstawił swoją rodzinę, siebie, ale skupił się jednak głównie na swojej ścieżce zawodowej, często przywołując co ciekawsze przypadki zachowań pacjentów. Tak, mam wrażenie, że to książka o jego karierze i o pacjentach, o zmianach stosunku Polaków do seksu na przestrzeni lat, a w mniejszym stopniu o samym Starowiczu.

Dodaj komentarz