Wiedźmin – musical w Teatrze Muzycznym

Fani książkowego Wiedźmina oraz gier z Geraltem z Rivii w roli głównej z pewnością nie mogli doczekać się premiery na deskach Teatru Muzycznego, aby zobaczyć, jak przedstawi ich idola Wojciech Kościelniak. I ja również czekałam z niecierpliwością na możliwość obejrzenia tej inscenizacji.

Geralt zostaje ranny w czasie walki z potworem, a uratowany przez niego handlarz wiezie go, trawionego gorączką, do domu. W majakach przewijają się sceny z minionych wydarzeń, dzięki czemu widz poznaje historię wiedźmina i relacje łączące go z innymi postaciami. Wędruje więc nasz bohater gościńcami, spotyka na swojej drodze władców, czarodziejów, chłopów, driady, wilkołaki i kogo tam sobie jeszcze możecie wymyślić. Przy całej swojej waleczności przedstawiony jest jako człek rozsądny, kierujący się rozumem, nieskory do machania mieczem z byle powodu. Poddaje się swemu losowi i realizuje wiedźmińskie powinności skrupulatnie. Jako człowiek pewien swych walorów, który nikomu niczego nie musi udowadniać, spotyka na swojej drodze Yennefer, pewną siebie, odważną, sprytną czarodziejkę, z którą tworzy dobraną parę na scenie. Oboje grają postaci z przekonaniem, dzięki któremu widz ogląda przedstawienie z przyjemnością.

Wiedźmińskie przygody ujęte zostały w pieśni, które w wykonaniu aktorów wypadły bardzo dobrze. Twórcy zadbali również żeby scena nie świeciła pustkami. W każdej niemal chwili, kiedy uwaga skupiona jest głównie na najważniejszych bohaterach, w tle dzieją się zadziwiające rzeczy.

Spektakl udowadnia, że silne kobiece postaci na scenie nie muszą widza nudzić, a przeciwnie, sprawiają, że spektakl jest ciekawszy i bardziej zrównoważony. Obok władczej Yen zdecydowaną postacią jest Calanthe, a godną swojej babki okazuje się Ciri. Również w Brokilonie dokazujące na drzewach driady wydają się silne i stanowcze, jednak reprezentują ginący dziki świat.

Spośród aktorów osoby, które grają główne role poradziły sobie doskonale, jednak na szczególną uwagę zasługuje Pola Król grająca Ciri. Mimo, że jest jeszcze dzieckiem i, siłą rzeczy, nie ma jeszcze wielkiego doświadczenia scenicznego i wykształcenia kierunkowego, poradziła sobie z rolą doskonale. Zachwyca naturalnością i pięknym głosem.

Inną postacią, która zwraca uwagę jest Płotka. Choć jej rola jest jak na musical raczej niema, za pomocą gestów, strojów, charakteryzacji, otrzymujemy książkową Płotkę jak żywą.

Tym, co wprowadza widza w nastrój wiedźmińskiego świata, jest scenografia. Jednocześnie nowoczesna, oparta o nowe technologie, jak i klasyczna, nawiązująca do prostych sprzętów obecnych w chłopskich chatach. Ze względu na scenografię, żeby móc objąć ją wzrokiem w całości, chciałabym kiedyś obejrzeć to przedstawienie jeszcze raz, gdzieś z dalszych rzędów.

Na odrębny akapit zasługuje Las Brokilonu. Uwijające się w konarach drzew driady, ich piękne stroje i makijaże, tworzą odrębny świat w tej opowieści. Szczególne wzruszenie przeżyłam, kiedy Driady zaczęły między sobą rozmawiać i ich mowa bardzo przypominała mi moje próby nawiązania dialogu z kotami.

Wielkie brawa należą się twórcom kostiumów, choć w tym wypadku pojawił się i pewien zawód. Stroje są dopasowane do postaci, do ról w jakie wcielają się aktorzy. Nieprzeładowane, podkreślające cechy, stanowiska, funkcje, jakie pełnią noszące je osobistości. Na szczególną uwagę zasługują stroje czarodziejów w scenie pod górą – pojawienie się czarodziejki budzi zachwyt. Piękna biała szata do ziemi i ukryty pod nią segway dają wrażenie sunięcia postaci nad ziemią. Wrażenie niestety jest chwilowe, ponieważ, kiedy pojawiają się kolejni czarodzieje, okazuje się, że ich szaty są różnej długości i cała magia tej sceny znika.

Kolejny niedosyt spowodowany jest sposobem pokazania scen walki. Ścierający się oponenci bardziej tańczą niż walczą, ich starcia są markowane, a śmierć symbolizuje czerwone światło imitujące rozlewającą się krew. Z jednej strony rozumiem chęć twórców, aby sceny walki przedstawić bardziej subtelnie, jednak z drugiej, w moich oczach taki sposób przedstawiania walki, choć poetycki, odbiera tym scenom energię i rozpęd.

Spektakl trwa 3,5 h, ale nie odczuwa się tego, tak bardzo opowieść wciąga widza. Kolejne majaki w głowie rannego wiedźmina przenoszą nas na z miejsca na miejsce, budując z kolejnych puzzli spójny obraz, który na koniec widza zostawia w zachwycie, a pewne niedociągnięcia, w kontekście całości, tracą na znaczeniu. Widz znajdzie tu zaskakujące rozwiązania sceniczne, dobą grę aktorską i muzykę, nieco wzruszeń i odrobinę filozofii  w rozważaniach nad losem i przeznaczeniem. Wszystkim spektakl polecam (chociaż, w tym wypadku, nieznajomość książek o losach wiedźmina nieco szkodzi) i zapraszam do obejrzenia zwiastuna.

Adaptacja i reżyseria: Wojciech Kościelniak
Muzyka i kierownictwo muzyczne: Piotr Dziubek
Współpraca muzyczna: Dariusz Różankiewicz
Teksty piosenek wg Wojciecha Kościelniaka: Rafał Dziwisz
Scenografia: Damian Styrna
Choreografia: Liwia Bargieł
Kostiumy: Bożena Ślaga
Przygotowanie wokalne: Agnieszka Szydłowska
Inspicjent: Agata Ulatowska
II inspicjent – opieka nad dziećmi: Iwona Warszycka-Kot
Choreografia układów akrobatycznych: Mirosława Kister-Okoń
Choreografia walk: Artur Cichuta
Animacje: Eliasz Styrna, Artur Lis, Mateusz Kamiński, Sebastian Sroka
Asystent reżysera: Paweł Bernaciak
Asystent choreografa: Joanna Semeńczuk
Asystent kostiumografa: Kalina Konieczny

Obsada:

Wiedźmin – Modest Ruciński
Jaskier – Jakub Badurka
Calanthe – Karolina Trębacz
Yennefer – Katarzyna Wojasińska
Yurga – Tomasz Gregor
Jeż – Krzysztof Wojciechowski
Ciri – Pola Król
Eithne – Katarzyna Kurdej / Karolina Merda
Braenn – Joanna Rybka
Płotka – Renia Gosławska
Pavetta – Maja Gadzińska
Freixenet – Rafał Ostrowski
Szambelan – Sasza Reznikow
Łysy – Marcin Słabowski
Złotolitka – Katarzyna Kurdej / Karolina Merda
D’Jinni – Darek Lipski (Mira_Art), Michał Lisiecki (Mira_Art)
Levecque – Artur Cichuta
Cienie Yennefer – Urszula Bańka, Ewelina Dańko

Dodaj komentarz