Nasi najdrożsi – spektakl nieobejrzany

Nasi najdrożsi (plakat)

W ubiegłą sobotę wiele sobie obiecywaliśmy po spektaklu Nasi najdrożsi w Teatrze Wybrzeże. I faktycznie pierwsza scena była bardzo mocna.  Matka (Dorota Kolak) ubiera swego dorosłego, niepełnosprawnego syna (Michał Kowalski). Szczególnie rola Michała Kowalskiego sprawa olbrzymie wrażenie. Całkiem jak trzęsienie ziemi u Hitchcocka. W kolejnych scenach obserwowaliśmy jacy są i jak żyją pozostali członkowie lokalnej społeczności. Przyszedł jednak moment, że przyjemny wieczór został nagle zakończony. Na scenie pojawił się papieros. Scena jest nieduża (Malarnia), bez wyciągu, wszyscy kisiliśmy się w dymie, widownia się rozkaszlała, a niektórzy aktorzy rzucali niemiłe spojrzenia. Kiedy pojawiły się kolejne dwa papierosy, wyszliśmy z przedstawienia i w ogóle z teatru, ponieważ u mojego TŻ zaczął się atak astmy. Obsługa, choć miła, wciskała nam nieprawdziwą informację, że na stronie przecież była notatka, że będą palone papierosy.

Do tej całej sprawy mam taki komentarz:

  1. Uważam, że palenie papierosów na scenie nie jest niezbędne dla oddania realizmu przedstawienia. (Kto zresztą wymyślił, że widzowi trzeba wszystko dosłownie i naocznie prezentować?) Dobry aktor tak zagra palenie, że będzie wyglądało, że zaciąga się na maksa. Dodam, że aktorzy grali jedzenie i picie z pustych naczyń, to dlaczego nie mieliby grać palenia bez dymu?
  2. Jeśli z jakiegoś powodu dymek jest potrzebny, to są atrapy, które nikomu nie będą przeszkadzać. Przecież to nie jest sprawa uznaniowa, tylko rzecz, która ma wpływ na zdrowie widzów.
  3. Inny jest odbiór, kiedy w trakcie całego spektaklu na dużej sali zapali się jednego papierosa i dym się rozwieje po dużej przestrzeni, inny natomiast, kiedy wypala się kilka w małej, dusznej sali bez wyciągu.
  4. Informacja na stronie (choć tym razem takiej nie było) niczego nie usprawiedliwia. Z jednej strony oddziaływuje się na układ oddechowy zdrowych ludzi, nawet jeśli świadomie podejmą decyzję o przyjściu na takie przedstawienie, to nie jest to wskazane, z drugiej strony wyłącza się z udziału w przedstawieniu osoby chore – z astmą i innymi chorobami układu oddechowego, dla których tak drażniąca substancja jak dym, to zabójstwo.
  5. Trudno mi sobie wyobrazić, jakie rozterki muszą przechodzić aktorzy, którzy prywatnie nie palą. Czy naprawdę konieczne jest zmuszanie ich, żeby dla roli zatruwali swój organizm? (Problem nie dotyczy tylko tego przedstawienia i tylko tego teatru).
  6. Spodziewałabym się, że instytucja kulturalna, jaką jest teatr, wykaże więcej zrozumienia dla osób chorych. Dodatkowo, z jednej strony obsługa mydliła nam oczy, z drugiej niektórzy aktorzy  jakby mieli za złe, że organizmy widzów buntują się przeciwko truciźnie i swoją rekcją przeszkadzają w grze wielkim artystom.
  7. Dopuszcza się palenie na scenie, mimo, że w Polsce palenie w miejscach publicznych jest zabronione.

Bardzo to było przykre. Bardzo jest przykre, że twórcy przedstawień robią je tylko dla zdrowych i igrających ze zdrowiem. Bardzo to przykre, że osoby chore spotykają się z brakiem zrozumienia. Zapewne co druga osoba, która przeczyta ten tekst powie, że osoby palące są dyskryminowane. Czy jednak nie jest odwrotnie?

Zapewne twórcy przedstawienia – tego i wielu innych – nigdy nie doświadczyli ataku astmy, ani nie byli tego świadkami. Nie życzę im tego. Wolę, żeby użyli wyobraźni.

Przedstawienie zrealizowano na podstawie dramatu Philipa Osmenta
Przekład:
Julita Grodek
Reżyseria:
Rudolf Zioło
Scenografia: Magdalena Gajewska
Opracowanie muzyczne: Bolesław Rawski
Przygotowanie wokalne: Anna Domżalska
Asystent reżysera: Małgorzata Oracz

Obsada:
Margaret – Małgorzata Brajner
Elaine – Katarzyna Kaźmierczak
Dulcie Barker – Dorota Kolak
Caroline – Małgorzata Oracz
Matt – Piotr Chys
Terry Barker – Michał Kowalski
Alaric Barker – Cezary Rybiński
Barton – Jarosław Tyrański
Tufty – Marta Herman

Dodaj komentarz