Odyseja kosmiczna 2010 – Arthur C. Clarke

Arthur C. Clarke - "Odyseja kosmiczna 2010" (okładka)
Arthur C. Clarke – „Odyseja kosmiczna 2010” (okładka)

Odkrywca wciąż znajduje się na orbicie Jowisza. Tak, Jowisza, ponieważ tam, gdzie brak zgodności między książką a filmem, autor wybrał film. Amerykanie zamierzają przygotować wyprawę, która dotarłaby do opuszczonego statku i wyjaśniła co się tam wydarzyło. Okazało się jednak, że Rosjanie szybciej ukończyli prace nad swoim statkiem kosmicznym – Leonowem –  i trzech uczonych amerykańskich zostaje członkami wyprawy rosyjskiej. Większość czasu spędzą w stanie hibernacji, mają zostać obudzeni dopiero kiedy dotrą  na miejsce. Ale nie są sami w Kosmosie. Ich tropem wyruszył chiński statek kosmiczny, budowany potajemnie. Nie kontaktuje się z Rosjanami, uzyskuje przewagę i wyprzedza ich pojazd. Załoga Leonowa obserwuje Chińczyków i dzięki temu widzą, że zaplanowany przez nich manewr spowolnienia i zmiany kursu dzięki grawitacji Jowisza jest wykonalny, obserwują również ich lądowanie na Europie.

David Bowman, bohater poprzedniej części, w nowej postaci odbywa podróż, w czasie której zdobywa wiedzę potrzebną do wykonania zadania. Nie wie jeszcze jakie to będzie zadanie ani kto je zleca, ale poddaje się ukierunkowaniu. W końcu odkrywa jaki będzie następny krok nieznanych sił i ostrzega swoich dawnych krajan, że muszą ewakuować się wcześniej niż zamierzali z orbity Jowisza. Czy posłuchają ducha? Ostatecznie my również dowiadujemy się, jaki cel przyświeca Obcym. Nieco więcej wiemy o nich i o ich działalności we Wszechświecie.

W wyprawie bierze udział również dr Chandra, twórca HALa 9000, postać bardzo ciekawa, choć nie wybijająca się. Jego prace nad przywróceniem HALa do życia, wyjaśniają przyczynę awarii, która nastąpiła 9 lat wcześniej.

Zabieg kontynuowania wątków w książce w kontekście filmu początkowo nie przypadł mi do gustu. Bardziej oddziaływała mi na wyobraźnię wersja z Saturnem, a monolit sensowniejszy mi się wydawał na księżycu zamiast swobodnie bujać w przestrzeni. Później jednak, w trakcie rozwoju akcji, okazało się, że autor miał pewien plan.

W pierwszej części autor nie pozwolił sobie na bajkowe wstawki, a tak odebrałam np. sposób przedstawienia mieszkańców Jowisza z drugiej części, czy sposób komunikowania się z ludźmi przez Bowmana. Żywe chmury wydały mi się zabawne, ale nie pasowały do całości, wręcz jakoś odstawały od reszty.

Długi czas poświęcony napisaniu Odysei kosmicznej 2001, oraz współpraca z Kubrickiem w czasie realizacji filmu i pisania scenariusza, wydały efekty, wydaje się ona lepiej dopracowana i bardziej wiarygodna niż Odyseja kosmiczna 2010, ale możliwe też, że na moją opinię ma wpływ sentyment do filmu, nakręconego na podstawie pierwszej części. Mimo, że pierwszy tom wydawał mi się bardziej interesujący, nie oznacza jednak, że czyta się tę książkę źle, przeciwnie, niebawem też zabiorę się za trzeci tom.

Wydawnictwo: Świat Książki, 1995
Tłumaczenie: Jędrzej Polak
Liczba stron: 252
Forma wydania: papierowa
Moja ocena: 4,5/6
rating stars 4,5

Dodaj komentarz