Zmiana pracy i przeprowadzka to wielka rewolucja w rodzinie Creedów. Kiedy zmęczeni stają przed nowym domem nie wiedzą jeszcze, że użądlenie owada to najmniejszy ich problem. Póki co jednak wszystko zaczyna się jakoś układać, mimo, że na pobliskiej drodze dzień i noc mijają się wielkie ciężarówki.
Spokój burzy śmierć ukochanego kota Creedów. Wtedy Louis poznaje tajemnicę okolicznych lasów i niespokojnego ducha, który wybrał je sobie za dom. Wendigo, postać z mitologii rdzennych mieszkańców tych ziem, zdaje się wywierać wpływ na to, co dzieje się w rodzinie Creedów, a Louis wydaje się wyjątkowo nań podatny.
King wykorzystuje w swej powieści tabu śmierci. Kiedy ktoś odchodzi, opuszcza ten świat, zostaje symbolicznie pożegnany, oddany ziemi, a zwykły śmiertelnik nie powinien myśleć o ingerencji w ten rytuał, jego zaburzenie czy odwrócenie. King postawił czytelnika w niewygodnej sytuacji. Zmierzenie się z sytuacją, gdzie to tabu zostaje naruszone, gdzie Wendigo zmienia ustalony porządek, przyprawia o gęsią skórkę.
Stephen King rozwija akcję stopniowo, powoli wprowadza elementy niewygodne i straszne, powoli również stopniuje emocje jakie przeżywają bohaterowie. Każde z nich ma za sobą pewne doświadczenia związane ze śmiercią, które dodatkowo komplikują rozwój wypadków.
Są oni jednocześnie opisani bardzo żywo (nomen omen). Sprawiają wrażenie pełnowymiarowych postaci, których emocje wydają się bardzo naturalne i prawdziwe. King jednocześnie stawia pytanie o granicę troski o drugiego człowieka i przywiązania do bliskich osób. Czy Louis postąpił słusznie? Zawsze trudno sobie wyobrazić własną postawę w niecodziennych sytuacjach. Wydaje mi się jednak, że Louis posunął się zbyt daleko w swoim dążeniu do zachowania rodziny, a udział w tym Wendigo wydaje się aż nadto oczywisty.
King poruszył trudny temat i nie każdy może być gotów się z nim zmierzyć. Warto jednak zastanowić się nad tym, co nas ogranicza i czy w tym wypadku jednak nie lepiej pozostawić wszystko swojemu biegowi. Tak, wiem, nikt z nas nie ma takich zdolności jak Wendigo u Kinga, są jednak osoby, które nie są gotowe przyznać, że pewne odwieczne zwyczaje mają swoje uzasadnienie.
Trudno mi oceniać czy to dobry horror czy zły, bo za mało ich przeczytałam, nie jest to zresztą mój ulubiony gatunek, ale jest to zwyczajnie dobra książka, sprawnie, plastycznie napisana, z rozwijającą się stopniowo akcją i wciąga czytelnika, o ile nie boi się bać. W dodatku otrzymujemy trochę przemyśleń o życiu i śmierci.
Dodatkowym bonusem w przypadku audiobuka jest lektor, który swoją interpretacją zwiększa napięcie i sprawia, że opisane wydarzenia stają się bardziej dramatyczne.
Wydawnictwo: Prószyński Media, 2015 Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz Forma wydania: audiobook Lektor: Krzysztof Plewako-Szczerbiński Liczba stron (papier): 424 Moja ocena: 5/6
Jeden komentarz do “Cmętarz zwieżąt – Stephen King”