Mads Helmer przestał być chirurgiem, kiedy popełnił błąd i stracił pacjentkę. Po czymś takim, jeśli chciał pozostać w zawodzie, nie mógł przebierać w ofertach pracy. Trafił na wyspę Hitra jako tymczasowy lekarz. Prowincjonalna społeczność nie od razu go zaakceptowała, nie od razu też sam Mads dobrze się tam poczuł. Musi minąć trochę czasu, zanim doceni to miejsce. Jednak zanim się to stanie, przed nim długa droga.
Pewnego wieczora, wracając od pacjenta, Mads Helmer znajduje w rowie samochód przysypany śniegiem. To najstarszy z miejscowych lekarzy stracił życie. Miejscowy policjant przyjmuje, że był to wypadek, ponieważ ślady nie wskazują na nic innego. Wydarzenie to jednak rozpoczyna ciąg zdarzeń, które najpierw niepokoją, a potem przerażają młodego lekarza.
Mads próbuje sobie ułożyć życie w nowym miejscu, nic jednak nie przychodzi mu łatwo. Pacjenci przyzwyczajeni są do metod starego doktora. Młody musi dopiero wkupić się w ich łaski, zdobyć zaufanie, udowodnić co jest wart. Kolejne wydarzenia powoli, ale jednak zjednują mu sympatię otoczenia, dzięki czemu w trudnych chwilach może liczyć na pomoc. Z czasem jest coraz bliżej odkrycia zagadki, jednak im więcej rozumie, tum goręcej robi się wokół niego.
Christer Mjåset stworzył powieść, która bardzo powoli staje się kryminałem. Autor dużo czasu i starań poświęca na to, aby wprowadzić czytelnika w klimat i przedstawić sytuację młodego lekarza. Budzą się w nim wątpliwości, stopniowo pojawiają się kolejne części układanki, które zresztą nie od razu chcą do siebie pasować.
Oprócz powolnej, ale przemyślanej i wciągającej akcji autor bardzo precyzyjnie nakreślił obraz życia norweskiej prowincji. Życie toczy się tam równie powoli, mieszkańcy nie spieszą się nigdzie, a każdą wypowiedź poprzedza chwila milczenia. Dodatkowe atrakcje to podgląd pracy lekarza prowincjonalnej przychodni i jego relacje z pacjentami. Takie obyczajowe tło to dla mnie duży atut.
Wydaje mi się, że książka nie przypadnie do gustu wielbicielom mrocznych klimatów i szybkich akcji, bo tutaj takich fajerwerków nie ma. Jest za to spójna historia, która w zasadzie mogłyby się wydarzyć w każdej położonej z dala od centrom miejscowości. Sposobem narracji bardziej przypomina Trafny wybór niż inne znane mi kryminały – dla mnie to także jest atut.
Wydawnictwo: Smak Słowa, 2012 Forma wydania: elektroniczna Liczba stron (papier): 456 Moja ocena: 5/6