Forma wydania: ebook
Liczba stron (papier): 448
Moja ocena: 4,5/6
Rodrigo Borgia żyje pragnieniem władzy. Od objęcia funkcji kardynała (a może wcześniej), jego myśli lawirują wokół papieskiej tiary. Zanim jednak przywdzieje białe szaty musi minąć trochę czasu, którego Rodrigo nie traci. Nawiązuje sojusze i płodzi czworo dzieci (przynajmniej do tylu się oficjalnie przyznaje i im organizuje przyszłość).
Kiedy umiera papież Innocenty VIII, rozpoczyna się konklawe, a świat otrzymuje nowego następcę św. Piotra – Aleksandra VI. W międzyczasie osły wiozą srebro, które zmieniło właściciela, aby ten wybór mógł się dokonać.
Wstępując na watykański tron Rodrigo ma plan. Chce scalić wszystkie księstewka włoskie i oddać je we władanie swoim dzieciom, które zamierza wykorzystać do tego celu. Jednego z synów przeznacza do godności kardynalskiej, aby przejął po nim tron papieski, drugiemu powierza wojsko, aby zdobywał dla niego ziemie niesfornych książąt, dwoje najmłodszych zaś wykorzystuje do sojuszy potwierdzonych małżeństwem.
Dla swoich dzieci potrafi być kochającym ojcem tak długo, dopóki poddają się jego planom. Kiedy próbują mieć własne zdanie, sprzeczne z jego własnym, pokazuje kto tu rządzi i jest to nauczka dotkliwa. Jego miłość kończy się również, kiedy trzeba przerwać umowę potwierdzoną małżeństwem. Żadne gwarancje i obietnice nie mają wówczas znaczenia.
Papież Aleksander VI potrafił być ujmującym człowiekiem, który zjednywał sobie ludzi. Potrafił jednak również z ty samym uśmiechem na ustach doprowadzić do czyjejś śmierci. W ruch idzie broń, wojsko, trucizna i dyplomacja, w zależności od tego czym najwięcej można ugrać.
Rodrigo przekonuje i chyba w to wierzy, że wszystko co czyni ma się obrócić na chwałę Kościoła. Tyle, że interes Kościoła widzi tam, gdzie swój własny. Przekonuje, że zjednoczone pod jednym panowaniem ziemie przyniosą więcej pożytku Kościołowi, tylko czemu ma tym rządzić jego rodzina?
Pontyfikat Aleksandra VI porównywany jest do rządów mafii. Rodrigo jako don, jego nieślubne dzieci pod jego wpływem są na każde jego skinienie, a narzędzia władzy to wcale nie krzyż i dobre słowo. Tylko czy jest to sytuacja różniąca się od tej w innych miejscach? W państewkach włoskich jest to zorganizowane podobnie.Na czele stoi książę, który odpowiada za swoją rodzinę i powierza jej członkom stanowiska. Mariaże służyły utrwaleniu władzy. A kiedy kogoś z rodziny spotykała krzywda, jej głowa miała obowiązek zemsty. W przypadku Rodriga dzieje się to wszystko na większą skalę, bo i władza jest większa.
Brakowało mi kulisów tych wszystkich bezeceństw. Często otrzymujemy tylko wzmianki o tym jakimi metodami działa Rodrigo. Tymczasem gdyby pojawiło się więcej spotkań, dyskusji, argumentów, nacisków, wszystkiego, dzięki czemu obserwujemy efekty działań, książka bardziej trzymałaby w napięciu, no i dla mnie byłaby ciekawsza. Mario Puzo w tych wszystkich zakulisowych działaniach jest bardzo subtelny, przez co efekt jest elegancki, ale mniej interesujący, niż mógłby być.
Jeden komentarz do “Rodzina Borgiów – Mario Puzo”