Claudie Fayein była w Jemenie wiele razy. Za pierwszym razem dość przypadkowo, chciała po prostu gdzieś pojechać jako lekarz wolontariusz. Szczęśliwa Arabia zawiera głównie wspomnienia z ostatniego wyjazdu, kiedy oprócz obowiązków lekarza przekazano jej misję wyposażenia muzeum w Sanie – pełniła więc nie tylko funkcję lekarza ale i etnografa. Pojawiają się tu również wzmianki o wcześniejszych działaniach. Wiązało się to z wieloma podróżami po Jemenie, spotkaniami z ludźmi z różnych plemion i na różnych stanowiskach. Relacja pełna jest wspomnień z uroczystości, podróży, zwiedzania, rozmów. Wszystko to przeplatane jest informacjami o historii Jemenu i zwyczajach. Opisuje również życie w haremie i poza nim, wyprawę z partyzantami w góry, zbieranie eksponatów do muzeum. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że autorka jest wyraźnie zwolenniczką systemu komunistycznego, cieszą ją związki Jemenu z ZSRR i Chinami oraz sama pisze językiem zaprawionym nowomową. Wspomina o bojownikach o wolność, rozwoju spółdzielczości, akcji instruktażowej, a jej rozmówcy są uświadomieni politycznie i czytają Lenina. Kiedy tylko ma okazję, podkreśla fakt bratniej pomocy. Po wielu latach rządów komunistycznych w Polsce taki styl budzi złe wspomnienia.
Claudie Fayein porusza również kwestię sytuacji kobiet. Sama jest kobietą, więc łatwiej jej dotrzeć do haremów i porozmawiać. Boleje nad brakiem wykształcenia oraz nad uzależnieniem kobiet od mężczyzn – ojca, brata, męża, a także nad niełatwą sytuacją rozwodniczek. Wymiana żon na nowszy model funkcjonuje i tam. Religia pozwala na posiadanie więcej niż jednej, jednak nie każdego na to stać, więc przed ślubem następuje rozwód z poprzednią żoną. Tak jak u nas.
Wspominając o młodym wieku mężatek i okaleczaniu kobiet, próbuje te zjawiska wytłumaczyć. Pisze, że okaleczanie jest zrozumiałe ze względu na klimat, w takich warunkach łatwo o infekcje, a młode zamążpójścia tłumaczy wczesnym uświadomieniem dziewczynek. Mieszkają w końcu w haremach razem z innymi kobietami, a po ślubie nie wyglądają na nieszczęśliwe. Autorka najwyraźniej nie dostrzega, że jedno i drugie leży na drodze do zmian w sytuacji kobiet. Nie zdobędą wykształcenia, jeśli zamiast iść do szkoły będą się zajmować mężem i nie będą wypuszczane na studia i do pracy, jeśli ich ojcowie, bracia i mężowie tak się będą trząść nad ich błonami dziewiczymi. Są traktowane jak rzeczy, które się sprzedaje, a nie jak ludzie, którzy mogliby rozwijać się na chwałę Allaha i tworzyć silne, mądre społeczeństwo.
Książka zawiera wiele ciekawych informacji, ale nie mam zaufania do autorki ze względu na sprzyjanie blokowi komunistycznemu, a wiemy przecież jak bezczelna potrafiła być propaganda. Odniosłam także wrażenie, że nie zawsze logika jest narzędziem autorki do wyciągania wniosków. Albo wpływ na nią mają emocje – tak jej się Jemen spodobał, że akceptuje nawet ośmioletnie panny młode – albo chce się przypodobać, żeby jej książka była w Jemenie znana i lubiana, tak jak poprzednia (przynajmniej autorka twierdzi, że spotyka ciągle osoby, które jej pierwszą książkę czytały i ją cenią).
Wydawnictwo ISKRY, 1988 Tłumaczenie: Julia Matuszewska Liczba stron: 164 Forma wydania: papterowa Moja ocena: 2,5/6