Monsun – Wilbur Smith

Wilbur Smith - Monsun (okładka)
Wilbur Smith – Monsun (okładka)

Hal Courtney, po wielu latach zarządzania posiadłością na lądzie, otrzymuje propozycję poprowadzenia wyprawy, mającej zakończyć piracką swawolę Arabów i strat Kompanii Wschodnioindyjskiej. Początkowo żal opuszczać dobra, gdzie zakotwiczył i pochował cztery żony, jednak raz wzbudzona żądza przygód nie daje o sobie zapomnieć. Seraph pod dowództwem Henry’ego Courtneya wyrusza na Ocean Indyjski.

Posiadłość zostawia najstarszemu synowi, Williamowi, który tuż przed wyjazdem poślubia Alice. Trójkę młodszych, z uwagi na ich złe stosunki z pierworodnym, Hal zabiera ze sobą. Młodsi synowie, zgodnie z angielskim prawem, muszą znaleźć sobie źródło utrzymania. W trakcie podróży chłopcy uczą się marynarskiego rzemiosła, języka arabskiego, nawigacji, a także muzyki. Twarde życie na statku przygotowuje ich do przygód, które będą ich udziałem przez najbliższych kilka lat. Będziemy im towarzyszyć, kiedy będą walczyć, przebywać w niewoli, a także przeżywać swoje pierwsze miłości. A w tle poznamy handel niewolnikami, stosunki na dworze kalifa i jego podwładnych (również życie kobiet w zenana), ale też i kulisy polityki wielkiej Anglii, choć te w nieco mniejszym stopniu.

Każdy z braci obierze sobie inną drogę do szczęścia. Tom zostanie żeglarzem, jak ojciec, Guy pracownikiem Kompanii Wschodnioindyjskiej, a Dorian… losy Doriana są bardziej skomplikowane i ujawnienie ich może zepsuć lekturę tym, którzy jeszcze książki nie czytali.

Smith pozwala nam się trochę pomartwić, politować, ale także pokazuje nam lepsze oblicze losu. Można nawet powiedzieć, że tych szczęśliwych zbiegów okoliczności jest nieco zbyt dużo, jednak w końcu jest to książka przygodowa. Żeby trzymała w napięciu, bohaterowie muszą przeżywać, raz lepsze raz mniej przyjemne przygody.

W środku tego opasłego tomiszcza zapanował lekki marazm. Tzn. akcja jakaś owszem była, jednak spowolniona, a bohaterowie jakby taplali się w błocie. Wybaczam to jednak autorowi, ponieważ po przesileniu znowu nabierali werwy, a jako całość każdy tom Sagi Courtney’ów wciąga mnie tak samo.

Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, 2011
Tłumaczenie: Piotr Jankowski
Liczba stron: 671
Forma wydania: papierowa
Moja ocena: 4,5/6
rating stars 4,5

Dodaj komentarz