Jan Morawski tym razem wypływa na wielkie wody. Jego śledztwo to już nie zlecenie od przyjaciela, a próba wyjaśnienia wielkiej afery na zlecenie banku. Poszukuje fałszerzy, jednak szybko zaczynają ginąć ludzie, a sprawa przybiera zupełnie niespodziewany kierunek.
Kwiatkowska i tym razem osadziła akcję powieści na przełomie XIX i XX wieku, jednak nie w posiadłości ziemskiej, a w Poznaniu. Miłośnicy tego miasta mogą wyobrazić sobie jak wyglądało ono przed zburzeniem wałów i rozbudową. Tu dopiero się o tym mówi, powstają pierwsze inwestycje, kolejne obszary są przyłączane do miasta.
Obecne w poprzednich tomach sprawy społeczno-polityczne, wówczas tworzące malownicze tło, tym razem zajmują miejsce na czele, razem głównym, przestępczym wątkiem. Dzieje się tak, ponieważ śledztwo Jana blisko jest powiązane z finansami i polityką. Jan Morawski i Mateusz Małecki muszą pracować w mieście, gdzie rywalizują ze sobą organizacje patriotyczne i Hakata, co mocno komplikuje sprawy, ale dzięki temu czytelnik może dowiedzieć się, czym był ówczesny patriotyzm.
Oprócz tych politycznych i historycznych wątków są i obyczajowe. Możemy przypatrywać się do woli zwyczajnemu życiu Poznaniaków. Czas karnawału rządzi się swoimi prawami. Codziennie organizowane są bale, gdzie trzeba być, i gdzie Pani Etykieta wyznacza, co wolno, a czego nie. Zwyczaj przypisuje inne prawa i obowiązki pannom, a inne mężatkom. Jan ma wątpliwą przyjemność obserwować targowisko niewolnic, które niedługo spod władzy ojca przejdą pod władzę męża, o ile odpowiedni kandydat się znajdzie. W restauracjach, winiarniach i piwiarniach nie cichną obliczenia ile panna jest warta, a ile wart jest kawaler. A nad wszystkim unosi się melodia z Barona cygańskiego i powtarzane przez Marka Małeckiego słowa:
Wielka sława, to żart,
książę błazna jest wart,
złoto toczy się wkrąg
z rąk do rąk, z rąk do rąk.
Autorka, podobnie jak w poprzednich tomach przygód Jana Morawskiego, i tym razem nie dzieli bohaterów na złych Niemców i dobrych Polaków. Po jednej i drugiej stronie są ludzie życzliwi i sprawiedliwi, ale są i podstępni egoiści. Autorka stworzyła różnorodne i interesujące postaci, ale ze względu na ich ilość, nie każdemu mogła poświęcić wiele uwagi. Niektóre ledwo zarysowane, inne za to wyraziste, z wadami, zaletami i śmiesznostkami.
Zgubna trucizna różni się nieco od poprzednich tomów przygód Jana Morawskiego. Dotąd czynności związane ze śledztwem były bardziej wyraziste, a nić łącząca poszczególne wydarzenia bardziej wyraźna, choć nieoczywista. Tym razem więź łącząca poszczególne etapy śledztwa wtopiona jest w wydarzenia pozornie tworzące osobne wątki, dygresje, czy tło. Cierpliwość osób oczekujących szybkich postępów śledztwa, wartkiej akcji, będzie wystawiona na próbę. Śledztwo bowiem rozwija się powoli, napotykając na kolejne przeszkody i komplikacje. Ostatecznie, kiedy wszystko stanie się oczywiste, docenimy starania autorki i jej pomysł na intrygę.
Wydawnictwo Znak, 2017
Forma wydania: elektroniczna
Liczba stron (papier): 464
Moja ocena: 5/6