Po wybudowaniu tunelu pod Martwą Wisłą, zdaniem miasta, prom przestał być potrzebny, trzeba więc było urządzić sobie ostatni, pożegnalny przejazd. Trasa wiodła z Nowego Portu do Wisłoujścia, tam małe zwiedzanie (twierdza akurat była nieczynna, ale okolica kryje wiele ciekawostek), a potem powrót i jeszcze spacer po Nowym Porcie. Koniec dnia zastał nas na plaży w Brzeźnie.
Najbardziej zlekceważoną grupą przy nowej inwestycji i likwidacji promu są rowerzyści. Czy ktoś z Was, kupując rower, zakładałby, że będzie go woził autobusem? Tu właśnie wymuszone zostało takie rozwiązanie, tymczasem prom był rozwiązaniem uniwersalnym. Tunel niedostępny jest dla rowerzystów. Miasto postarało się o autobus z przyczepką na rowery, co ma problem załatwić, ale czy załatwi? Czas pokaże. Szkoda, że zawczasu nie pomyślano o zwiększającym się ruchu rowerowym, a dopuszcza się jakieś prowizoryczne rozwiązania. Co ciekawe, Gdańsk uważany jest powszechnie za przyjazne rowerzystom, tymczasem i tak daleko tu do rozwiązań, jakie widuje się na zachodzie. To wstyd, że świeżo zaprojektowana i wybudowana droga nie przewiduje ruchu rowerowego. Żale wylałam, wracamy na prom :).
Prom służył mieszkańcom 40 lat i podobno nawet był w międzyczasie remontowany.
Wisłoujście i okolice – chatki rybackie, bunkry i towarzyskie łabędzie. A w fosie zaciszna Marina.
Twierdza nie przyjęła nas gościnnie.
Nowy Port – Kapitanat portu, Latarnia morska, Półwysep Westerplatte, przystanek kolejowy Gdańsk-Brzeźno (nieczynny). Zakończenie dnia to pyszne jedzonko i wiśnióweczka w niezwykle klimatycznej restauracji Perła Bałtyku i plaża w Brzeźnie.