Sanato – Marcin Szczygielski

Marcin Szczygielski - Sanato (okładka)
Marcin Szczygielski – Sanato (okładka)

W sanatorium dla gruźlików czas biegnie leniwie. Dzień wypełniony jest obfitymi posiłkami, odpoczynkiem, konsultacjami i zabiegami leczniczymi. Przy stołach toczą się rozmowy na aktualne tematy, leżaki zapełniają się chorymi otulonymi w pledy. W Sanato spotkali się chorzy, których majątek pozwala na opłacenie całkiem sporych kosztów pobytu. W takim miejscu Nina i Adam również przechodzą leczenie.

Rozkład dnia burzy czasem zniknięcie któregoś z pacjentów, który „wyjechał”. Wówczas pod kostnicę podjeżdża samochód. Ale pewnego razu poruszenie w sanatorium jest większe niż zwykle. Przyjeżdża bowiem lekarz, który opracował nową metodę leczenia gruźlicy, wraz z pacjentką – dowodem na skuteczność jego metody. Spośród pacjentów wytypowanych zostaje osiem osób, które zostaną poddane eksperymentalnemu leczeniu. Skutki terapii są zaskakujące.

Szczygielski stworzył powieść grozy, która pochłania czytelnika stopniowo. Wprowadza go najpierw w atmosferę sanatorium, konfrontuje go z ówczesnym stanem wiedzy o gruźlicy (dr Klitowicz dość dogłębnie opisuje co zamierza zrobić swoim pacjentom), wplata w opowieść drobne zdarzenia i słowa, które powodują na razie tylko lekki niepokój. Z czasem bardziej popuszcza wodze fantazji, wprowadzając czytelnika w świat niesamowity i straszny.

Do napisania powieści Szczygielskiego zainspirowały losy Stefanii Grodzieńskiej. Kiedy trafiła ona wraz z mężem na leczenie do Sanato, oboje byli w podobnym wieku jak Nina i Adam. Autor zadbał również o to, żeby stworzyć alibi swoim bohaterom, co daje pozór autentyczności. Sanatorium pod nazwą Sanato istniało zresztą naprawdę, sam budynek stoi do dziś i niszczeje, choć jest oryginalny i piękny. Dziś nie prezentuje się niestety najlepiej, taki niestety jest los zabytków, które po latach zaniedbań wymagają nakładów, aby wyglądały autentycznie i zjawiskowo. Za jakiś czas pewnie zniknie, a na jego miejscu powstanie jakiś nowoczesny hotel. Póki co, zachęcam do obejrzenia zdjęć. Jeśli potraficie sobie wyobrazić stan budynku i wystrój wnętrz z lat trzydziestych XX w., ujrzycie miejsce akcji.

Autor zadbał również o inne szczegóły odtwarzające międzywojenne realia. Modne wówczas tematy pojawiają się w rozmowach bohaterów i w ich życiu. To okres zachłyśnięcia się osiągnięciami naukowymi, przekonanie o nieograniczonych niemal możliwościach ludzkiego umysłu, ale też skłonność do wiary w rzeczy nadprzyrodzone i fantastyczne. To przekonanie o możliwości stworzenia idealnej rasy za pomocą eugeniki i niechęć do Żydów. To wreszcie przekonanie o konieczności poświęcenia ludzkiego życia dla idei i postępu. Autor stosuje tu nadanie ludziom numerów, sprowadzając wartość ich życia w eksperymencie do pozycji w zeszycie i wartości poznawczej.

Zadziwiająco rzadko Szczygielski przedstawia relacje pomiędzy małżonkami. Ich kontakty, rozmowy pojawiają się sporadycznie, jakby ich małżeństwo wygasało powoli wraz z chorobą. Adam jest wręcz obecny niemal jako statysta, tak rzadko zabiera głos. Więcej wiemy o emocjach Niny, która czuje się wpuszczona w maliny, tak bowiem odbieram jej odczucia odnoście życia w stanie małżeńskim. Kierowała się tym, co wypada, czego oczekiwano, co właściwe jest kobiecie w jej wieku i mężatce owego czasu, jednak w swej roli czuje się źle, sztucznie, czuje, że postępuje wbrew sobie. Jej rozterki, a także losy innych osób przewijających się przez Sanato, dają nam obraz epoki, w której ludzie, bardziej niż dziś, uwikłani byli w konwenanse i obowiązki płci i klasy społecznej.

Jest to więc horror bardzo ładnie wpisany w miejsce i czas, gdzie oprócz tego żeby było strasznie, autor zadbał o szczegóły, które dodają historii autentyczności, pozwalają wręcz uwierzyć, że wszystko wydarzyło się naprawdę.

Przydatne linki:

  • Wywiad z Marcinem Szczygielskim na temat książki Sanato.
  • Inny wywiad z Marcinem Szczygielskim.
  • Zdjęcia Sanato z 2015 roku.
  • Metody leczenia gruźlicy w okresie międzywojennym.

 

Wydawnictwo: Latarnik, 2014
Forma wydania: elektroniczna
Liczba stron (papier): 360
Moja ocena: 5/6

Dodaj komentarz