Idąc rakiem – spektakl Krzysztofa Babickiego

Idąc rakiemNa przedstawienie Idąc rakiem szłam ze sporym zaciekawieniem, z kilku powodów. Byłam ciekawa przedstawienia Teatru Miejskiego w Gdyni, byłam ciekawa tekstu Guntera Grassa, byłam wreszcie ciekawa przedstawienia wystawionego pod pokładem Daru Pomorza. Jak wyszło? Wyszło świetnie.

Grass swoją opowieść oplata wokół historycznego wydarzenia – zatopienia statku Wilhelm Gustloff, wiozącego uciekinierów z Wolnego Miasta Gdańska. Jedną z osób, które się uratowały była Tulla Pokriefke, która urodziła syna na ratującym ich statku. Choć realizatorzy główny nurt przedstawienia umieszczają w czasach od wojny odległych, bohaterowie z różnych względów do tych smutnych wydarzeń wracają.

Tulla myślami jest daleko w przeszłości. Nie może przeboleć, że tragedia tylu ludzi została usunięta ze zbiorowej pamięci. Nie może również przeboleć, że jej syn w niczym się nie przyczynił do upamiętnienia ich i jej samej. Ale chętnego słuchacza, a potem realizatora jej marzeń znajduje w swoim wnuku, Konradzie, który poświęca wiele czasu, aby te wydarzenia dobrze poznać i odpowiednio zinterpretować.

Jego adwersarzem jest Dawid Frankfurter, którego przekonania są w wielu punktach sprzeczne ze stanowiskiem Konniego. Ich walka w internecie dorasta do absurdalnych rozmiarów, jednak wydają się związani ze sobą przez przeciwstawne idee, które reprezentują, przez historię, która ich łączy i która staje się ich przeznaczeniem.

Grass zaprezentował w swoim utworze zderzenie dwóch skrajnych postaw wobec ciągu wydarzeń związanych z wojną. Osią są losy Wilhelma Gustloffa i statku, który miał go upamiętniać. Jako adwersarzy wybrał młodych chłopców, którzy z zaangażowaniem rozpamiętują zdarzenia czasów swoich dziadków. Przyjmują przeciwne punkty widzenia, a ich zaangażowanie prowadzi w końcu do tragedii. Ich poglądy jednak nie ewoluowały swobodnie, były odpowiedzią na stosunek ich rodzin do wojny.

Odebrałam ten spektakl jako ostrzeżenie, że babrząc się w dawnych sprawach, rozpamiętując krzywdy, obarczając winą minione pokolenia, przerzucając ich ciężar na całe narody, doprowadzimy do tragedii, która będzie kontynuacją tej, w której ucierpiało tak wielu. Czy więc mamy zapomnieć? Oczywiście nie, uhonorujmy, pamiętajmy, i starajmy się, aby się taka tragedia więcej nie wydarzyła.

Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że Gunter Grass z pochodzenia był Gdańszczaninem. Znał miejscowe realia najlepiej, jak tylko można, stąd w utworze tym odwzorował je bardzo wiernie. Dlatego będzie to szczególnie ważna sztuka dla osób, których rodziny pochodzą z Gdańska lub okolic i w czasach międzywojennych i wojennych tu mieszkały. Jest to niezwykle cenna opowieść nawiązująca do tamtych czasów.

Aktorzy bardzo ładnie zagrali odwzorowując atmosferę tamtych czasów, jednak na szczególną wzmiankę zasługuje Dorota Lulka, która wcieliła się w Tullę powojenną. Swoją grą, a w szczególności sposobem mówienia, stała się gdańską Kociewianką z niemieckim akcentem. Bardzo to wypadło wiarygodnie.

Idąc rakiem – Günter Grass
Adaptacja: Paweł Huelle
Reżyseria: Krzysztof Babicki
Scenografia i kostiumy: Marek Braun
Muzyka: Marek Kuczyński
Światło: Marek Perkowski
Asystent reżysera: Szymon Sędrowski
Obsada:
Rafał Kowal jako Aleksander Marinesco
Dariusz Szymaniak jako Pisarz
Eugeniusz Krzysztof Kujawski jako Komentator
Beata Buczek–Żarnecka jako Żona autora – Gabi
Maciej Wizner jako Konrad
Agata Moszumańska jako Tulla (przed 1945)
Dorota Lulka jako Tulla (po 1945)
Bogdan Smagacki jako Sędzia
Elżbieta Mrozińska jako Pani Stremplin
Mariusz Żarnecki jako Pan Stremplin
Grzegorz Wolf jako Dawid Frankfurter
Szymon Sędrowski jako Dawid
Leon Krzycki jako Wilhelm Gustloff

Dodaj komentarz