Wystawa klocków LEGO to okazja, aby poznać możliwości, jakie one dają. Prezentowane były zestawy nieduże, takie w sam raz na początek przygody, modele pojazdów i samochodów, ale także monumentalne budowle czy kompozycje przestrzenne inspirowane grami, legendami czy filmami. Poniżej pojazdy i samoloty wzorowane na historycznych eksponatach.
Poniżej również przykłady znanych budowli, jak Wieża Eiffla, PKiN czy Opera w Sydney, wykonanych w skali. Niektóre przerosły oczekiwania organizatorów i przedzierają się na zewnątrz.
Dla mnie najbardziej interesujące były sceny historyczne z miastami w roli głównej i urządzenia, które się poruszały, a nawet pełniły pewne funkcje. Najpierw scenki historyczne – obraz miasta z czasów PRL, a poniżej to samo miejsce zimą już podczas stanu wojennego. Zadbano o takie szczegóły, jak człowiek z wianuszkiem papierów toaletowych, czy ZOMO-wcy grzejący się przy koksownikach.
A tu Mur Berliński z obu stron i charakterystyczne dla niego murale.
Jednymi z bardziej zaskakujących urządzeń były: działająca replika silnika V8, robot , który układa kostkę Rubika i w końcu robot używany do budowania sztucznych kości. Kolejne ciekawostki wystawy to inne modele budowane z klocków z serii Technic, SuperMario, którego znali wszyscy oprócz mnie, model samolotu, którym lądował kapitan Wrona z jego autografem (wylicytowany na aukcji dla WOŚP).
Inne ciekawostki wystawy: miejskie widoczki wraz z infrastrukturą, budowle i statki kosmiczne, wielkopowierzchniowe sceny – torowisko z działającą kolejką, scena batalistyczna czy zamek Camelot – wizja autorska.
Na koniec zostawiłam największy eksponat wystawy – model Titanica, odtworzony w szczegółach. Zadbano również, aby widza zaciekawić: umieszczono scenki z filmu, można również zajrzeć do wnętrza.
Żeby odpowiedzieć na pytanie, czy mi się wystawa podobała, muszę powiedzieć: to zależy. Eksponaty w większości były ciekawe, niektóre zaskakiwały rozmachem czy zastosowaniem, inne pomysłowością. Sporo ekspozycji było inspirowanych szeroko pojętą kulturą czy historią. Jeśli natomiast chodzi o sposób przedstawienia eksponatów, z tym było gorzej. Ekspozycja składała się z boksów z pleksi. Nie dziwię się organizatorom, że zdecydowali się na takie rozwiązanie, ale jednak to utrudniało odbiór. Płyty były porysowane i brudne, przez co punktowe, ostre światło jeszcze bardziej raziło w oczy, a w szybach odbijały się inne boksy. W przypadku niektórych eksponatów, jak PKiN czy Wieża Eiffla, boksy były za niskie i czubek się nie mieścił. Organizatorzy zadbali o kąciki zabawy dla dzieci z podziałem na młodszych i starszych do lat 14. A co z dorosłymi? Po obejrzeniu wystawy włączył mi się tryb „chcę mieć”. Wyjście prowadziło przez sklep, tylko że ja nie wiedziałam, co chcę mieć. Gdyby udostępniono różne zestawy klocków do zabawy również dla dorosłych, aby można było sobie spróbować, jaka seria będzie najbardziej odpowiednia, to może ten wybór byłby łatwiejszy. Tym razem nie wzięto pod uwagę, że układanie klocków może kręcić również starszych niż regulaminowe 14 lat (AFOL – Adult Fan of LEGO). Inna sprawa, że ceny w sklepiku do przyjaznych nie należały.
Ogólnie z wystawy jestem zadowolona i kombinujemy teraz, jakie zestawy są nam niezbędne do szczęścia.