Aleksandra Marinina akcję powieści rozpoczyna na oddziale kliniki, gdzie twórcy i geniusze, odcięci od świata i jego hałasów, w spokoju rozwijają i wygładzają swoje dzieła, szprycując się witaminami. Nie wiedzą jednak, że zawarty w leczniczym koktajlu specyfik nie tylko wspomaga myślenie, ale i osłabia ciało. Kolejne zgony każą twórcom eksperymentu rozejrzeć się za innym rozwiązaniem. Lebiediew, lekarz, który również prowadził badania nad podobnym lekiem, niedawno zmarł nie publikując wyników badań, a młoda wdowa wyszła ponownie za mąż i wyprowadziła się za granicę, wraz z cennymi zapiskami, nie wiedząc co ma. Należy więc notatki wykupić i wykorzystać do stworzenia receptury, która przyniesie miliardy. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Zostaje popełnione morderstwo, do akcji wkracza mafia, policja rosyjska i austriacka.
Nie jest to książka z gatunku tych, gdzie z wypiekami na twarzy oczekuje się na rozwiązanie i odpowiedź na najważniejsze pytania. Tutaj od razu wiadomo kto zabił kogo, dlaczego i jakie są powiązania. Część tych powiązań zostaje dla nas ukryta niemal do końca, dzięki czemu przyjemniej śledzi się losy bohaterów. Obserwujemy proces, który prowadzi do odkrycia sprawcy przez policję, mamy do czynienia z całym szeregiem postaci w różnych odcieniach dobra i zła, mamy wreszcie dylematy moralne bohaterki. Kamieńska to policjantka, którą cechuje niepozorny wygląd i nieprzeciętny umysł. Sprawa, kiedy zostaje rozwiązana, przestaje ją interesować. Rozgrywka jest ciekawa, dopóki kryje w sobie tajemnicę.
Marinina, oprócz samych wydarzeń, pokazuje nam życie w ówczesnej Rosji – warunki życia ludzi, relacje między nimi, relacje obywateli z policją i stosunek samych policjantów do pracy i obywateli.
Czyta się tę powieść całkiem sympatyczne, ale bez wypieków na twarzy i przyspieszonego tętna. Wydaje mi się, że czytelnik od razu dowiaduje się zbyt wiele, a zbyt mało zostaje do odkrycia. Mimo to, jest to całkiem niezła odskocznia od treści poważnych i przygnębiających, jakie mi się ostatnio trafiały.
Wydawnictwo W.A.B., 2012 Tłumaczenie: Aleksandra Stronka Liczba stron: 509 Forma wydania: papierowa Moja ocena: 4/6
Od kilku lat planuję przeczytać coś Marininy, bo słyszałam o jej książkach dużo dobrego, i planowałam zacząć swoją przygodę z jej twórczością od tej właśnie powieści, ale widzę, że to chyba nie jest dobry pomysł. Co polecałabyś na początek?
Specjalistką od Marininy nie jestem, czytałam jeszcze tylko „Czarną listę”, więc żaden ze mnie doradca. „Czarną listę” czytało mi się nieco lepiej. Dotarło do mnie stwierdzenie, że starsze jej książki są ciekawsze, więc może to byłby jakiś trop, ale to tylko zasłyszana opinia :).