Kiedy poznajemy Roberto uczestniczy on w terapii i właściwie nie wiemy o nim wiele. Każda rozmowa z lekarzem odsłania przed nami kolejne szczegóły dotychczasowego życia karabiniera działającego pod przykrywką. Im bardziej się odsłania, im więcej mówi o wydarzeniach, które doprowadziły do terapii tym bardziej Roberto odzyskuje równowagę.
Terapii towarzyszą zmiany również w życiu prywatnym. Roberto poznaje interesującą kobietę, co bardzo wzbogaca akcję.
Autor opisując terapię Roberta przedstawia konsekwencje życia w przebraniu, z obcą tożsamością. Mimo, że policjant radził sobie doskonale, potrafił grać, dostosowywać się do warunków, zyskiwać przychylność, a nawet sympatię osób ze świata przestępczego, kosztowało go to więcej niż mógłby przypuszczać. Z każdą stroną Roberto myśli jaśniej, coraz lepiej rozumie i umie ocenić swoją sytuację. Efekty leczenia nie dają na siebie długo czekać. Jakby z mgły wychodził na słoneczną polanę. Jest w końcu w stanie wziąć udział w akcji policyjnej.
Przechodzenie tej terapii wraz z Robertem jest podwójnie interesujące. Z jednej strony możemy poobserwować kolejne etapy powrotu do zdrowia z takiego załamania, z drugiej strony możemy podejrzeć wycinek pracy policji. Tej policji, o której myśli każdy dzieciak, kiedy mówi, że chce zostać policjantem – wielkie sprawy, ukrywanie się pod inną tożsamością, niebezpieczne działania, w wyniku których wielkie ryby przestępczego świata idą za kratki.
Carofiglio prowadzi narrację bardzo spokojnie, z rozmysłem, opowieść toczy się powoli, żeby czytelnik miał czas przetrawić kolejne etapy terapii i jej skutki. Nie ma tu nagłych zwrotów. Autor przyzwyczaił mnie już do podobnego stopniowania napięcia w książkach cyklu z Guido Guerrierim. Tym razem bohater jest policjantem, jego problem jest zupełnie inny, ale narracji podobna.
Wydawnictwo W.A.B., 320 Tłumaczenie: Mateusz Kłodecki Forma wydania: elektroniczna Liczba stron: 320 Moja ocena: 5/6