Dzisiaj narysujemy śmierć – Wojciech Tochman

Wojciech Tochman - "Dzisiaj narysujemy śmierć" (okładka)Wydawnictwo Czarne, 2010
Liczba stron: 150
Forma wydania: papierowa
Moja ocena 6/6
rating stars 6,0
 

Rwandę zamieszkują grupy etniczne Hutu, Tutsi i Twa. Do przybycia kolonizatorów ich egzystencja trwała we względnej równowadze. Kolonizatorzy pokazali im jednak, że jedni są lepsi niż drudzy, ponieważ są jaśniejsi i piękni. Od uzyskania niepodległości co jakiś czas wynikają pomiędzy nimi nieporozumienia, czasem eskalujące do walk, aż w latach dziewięćdziesiątych osiągnęły one apogeum. Autor pokazuje nam okrucieństwo tych dni poprzez relacje ofiar i świadków, lekarzy i sędziów.

Widzimy Tutsi, którzy cudem przeżyli, zgwałcone kobiety, które czują, że wtedy umarły, a teraz nienawidzą siebie i dzieci oprawców, które urodziły. Świadkowie opisują stosy trupów i strach, który kazał im się chować w krzakach, żeby przeżyć. Najbardziej przerażające jest to, że często to sąsiedzi mordowali  sąsiadów – oni wiedzieli, kto jest Tutsi, a kto Hutu. Wczoraj razem plotkowali, pracowali, a dziś wyrzynają się, żeby jutro pozdrawiać niedobitki na ulicy.

Głównym bohaterem książki jest Leonard, którego losy przeplatane są opowieściami innych ocalonych. Są i inne kategorie osób: mordercy, ofiary, niemi świadkowie, którzy milcząc, przyzwalają na zbrodnię, a czasem z satysfakcją się jej przyglądają, a także ci, którzy nic nie zrobili aby pomóc ofiarom, a teraz próbują zatuszować ogrom zbrodni, własne zasługi uwypuklając. Liczby są niewygodne, więzienia przepełnione, trzeba zamalować dane. Zarówno oprawcy jak i ich ofiary próbują żyć, ale to życie ciągle naznaczone jest tragedią jaką przeżyli. Bardzo trudno jest mi to wszystko opisać, bo to jest po prostu niewyobrażalne.

Echa tych wydarzeń dotarły do Polski. Pamiętam, że kilka lat później w kinach pojawił się firm pt: Hotel Ruanda. Nie poszłam go obejrzeć, bo bałam się tego co mogę zobaczyć. Teraz mam to w książce.

W jednej z książek XIX-wiecznych podróżników (chyba był to Ossendowski) spotkałam się ze stwierdzeniem, że kolonizacja to niesienie oświaty, postępu i demokracji dla kolonizowanych ludów. Tymczasem w tym wypadku kolonia otrzymała w prezencie rasizm, którego skutki objawiły się najmocniej 20 lat temu.

Wikipedia podaje, że przyczyną tych mordów było przeludnienie. Motyw przeludnienia pojawia się w książce ale zazwyczaj w innym kontekście. Rwanda jest miejscem o bardzo dużej gęstości zaludnienia, jednak jako przyczynę rozruchów podaje ją ksiądz w kontekście spisku (s. 93):

„Prawda według księdza Stanisława Filipka (mieszka w Rwandzie i dzisiaj) w skrócie wygląda tak: Rwanda jest najgęściej zaludnionym krajem świata. I coś trzeba było z tym zrobić. Światowe koncerny produkujące prezerwatywy oraz występujące w ich interesie zachodnie rządy zwietrzyły w Rwandzie interes. Sprzedawać tu jak najwięcej kondomów. I pigułek, spiral. Trafiły na opór. Bo w Rwandzie silny jest Kościół katolicki i jego nauczanie. Uruchomiono więc machinę śmierci. Różnego rodzaju kampanie, żeby stosować środki antykoncepcyjne. Kiedy i to się nie udało, świat wymyślił dla Rwandy ostateczne rozwiązanie. Ludobójstwo.”

Autor rozmawia również z Hutu, którzy brali udział w mordach. Jeden z nich mówi: „To nie ja zabijałem. To Szatan.”(s. 95). Jakiś czas temu czytałam  wpis na blogu 3dno, który skojarzył mi się z tą wypowiedzią.

„W antropologii mówi się o dwóch oddzielnych sferach – sacrum i profanum. Pierwsza z nich odnosi się do tego, co boskie, uświęcone, wyjątkowe i niedostępne śmiertelnikom. Sfera profanum jest przeciwieństwem sacrum, w niej mieszczą się rzeczy ziemskie, wręcz przyziemne. Tym samym, kiedy ludzie przenieśli dobro do sfery sacrum, wyrzucili je z siebie, bo z samej definicji nikt nie może być tak dobry jak idealny Bóg. Stąd wzięło się uświęcone religią przeświadczenie, że ludzie z natury rzeczy są grzeszni, źli i okrutni.”

Dobro przypisujemy Bogu, zło Szatanowi, a my umywamy ręce.

Jeden komentarz do “Dzisiaj narysujemy śmierć – Wojciech Tochman

Dodaj komentarz