Na ekrany kin wchodzi film Życie Pi więc może z tej okazji napiszę kilka słów o książce Yanna Martela. Czytałam ją już jakiś czas temu i wywarła na mnie spore wrażenie, które dość długo się utrzymuje.
W pierwszej części książki poznajemy głównego bohatera, jego rodzinę i otoczenie. Pi na kartach książki to najpierw dziecko, a potem młody człowiek. Jego rodzina ma ogród zoologiczny, zna on więc zwierzęta, ich zwyczaje, potrafi się nimi zajmować. Jako dziecko jest ciekaw świata, szczególnie interesują go religie, zostaje zresztą adeptem trzech z nich. Kiedy jego przewodnicy duchowi dowiadują się, że jest i hinduistą, i muzułmaninem, i chrześcijaninem, wybucha awantura. W jednym małym człowieku te trzy religie znalazły miejsce, natomiast trzech dorosłych nie może się pogodzić.
Druga część książki związana jest już z wyprawą. Rodzice postanawiają sprzedać zoo i przeprowadzić się do Kanady. Cała rodzina płynie statkiem, a część zwierząt wraz z nimi zmierza do innych ogrodów zoologicznych. Zdarza się niestety katastrofa, statek tonie, większość ludzi i zwierząt wraz z nim. Pi udaje się dostać do szalupy ratunkowej, gdzie znajduje zapas jedzenia i picia oraz… hienę i zebrę ze złamaną nogą. Sytuacja i tak nie przedstawia się wesoło, a jednak może być jeszcze gorzej. Przez ocean z tonącego statku w kierunku łodzi podąża Richard Parker – tygrys bengalski. Pi w pierwszej chwili kibicuje zwierzakowi, bo zna go i lubi od małego kociaka. Jednak po pewnym czasie zdaje sobie sprawę, jakie będzie jego położenie w łodzi, kiedy dobije do nich wielki, drapieżny kocur. Tygrys wdrapał się jednak do łodzi i dalszą podróż odbywają razem. A jest to nie byle jaka wyprawa. W szalupie trwa rywalizacja między drapieżnikami o zebrę, kot choruje na chorobę morską, jedzenie w puszkach się kończy i trzeba zacząć łowić ryby. Pi wraz z całym majdanem pokonuje kolejne kilometry, większość czasu poświęcając na obłaskawianie tygrysa i zdobywanie jedzenia. Na koniec czytelnika czeka pewne zaskoczenie, nie chcę za dużo zdradzać, żeby nie odbierać przyjemności przyszłym czytelnikom książki. W każdym razie dla mnie cała ta podróż to symboliczne przedstawienie walki o przetrwanie, podchody z tygrysem, to walka ze swoimi słabościami. Może gdyby nie tygrys Pi poddałby się zniechęcony trudami podróży ale mając pod opieką zwierzę, o które musi dbać, znajduje w sobie dość sił aby przetrwać. Możliwe zresztą, że ten cały tygrys to tak naprawdę instynkt samozachowawczy, egoizm i strach w jednym, pręgowanym cielsku.
A do osiągnięcia celu może prowadzić wiele dróg, o czym przekonamy się na końcu.
Wydawnictwo: ZNAK, 2003 Tłumaczenie: Zbigniew Batko Liczba stron: 340 Forma wydania: papierowa Moja ocena: 5/6